niedziela, 2 lutego 2014

Temp 1 / Chapter 2 ~ "Witaj, supernova jestem, gwiazda tej szkoły"

Rodzice Camili wyjechali na kilku tygodniowe wakacje, jak coś :)

            Dziewczyny zebrały się w pokoju Camili oraz Violetty. W piżamach zaczęły wszystko planować, co na początku, a co na końcu. Świetnie się ze sobą dogadywały. Violetta była najbardziej z nich ucieszona - pierwszy raz w życiu będzie na piżama party.  Pryskała radością, co było widać przez podawanie najprzeróżniejszych pomysłów, które nie zawsze były normalne. Postanowiły, że wpierw porozmawiają o chłopakach. Tym razem, tylko Castillo była przeciwna. Nie miała chłopaka, więc nie miała co się odzywać. Usiadły na kolorowym dywanie i zaczęły opowiadać, Francesca o tym, jaki to Marco jest idealny, a Camila jej uważnie słuchała. Lubiła słuchać, kiedy komuś się powodziło. Sama nigdy nie miała szczęścia do miłości.
- Ej, możecie przestać? Nie lubię gadać o chłopakach. - Powiedziała znudzona tematem o miłości Violetta. Francesca spojrzała na Camilę, a zaraz potem jej wzrok przeniósł się na Castillo.
- To opowiedz nam,  jak się czułaś z naszym szkolnym gwiazdorem. - Powiedziała z lekkim uśmieszkiem Francesca. Rudowłosa spiorunowała ją wzrokiem, nie lubiła rozmów o temacie "Leon". Violetta spojrzała zdziwiona na włoszkę, ale za chwilę otrząsnęła się i powiedziała:
- Normalnie. Chłopak jak chłopak. - Camila spuściła głowę, ale czuła się lekko szczęśliwa. Chciała z nim być, ale on z nią, nie. Rozmawiał z nią, ale jak z normalną dziewczyną ze szkoły. Nic po za tym.  - Camila. - zaczęła ponownie mówić, ale tym razem trochę wyższym głosem. - Od kiedy jesteś w nim zakochana? - spytała. Torres podniosła głowę i powiedziała nieśmiało:
- Od jakiegoś roku. - Resto spojrzała na nią ostro, nie lubiła kłamać, ani gdy ktoś z jej towarzystwa kłamał. A Camila tym razem skłamała. Ruda spojrzała na nią, i dodała:
- No, może dwa. - ponownie spuściła głowę, ale tym razem z zawstydzenia. Violetta trochę jej nie rozumiała, przecież z tego co o nim opowiadała to on święty nie był. Castillo nie wiedziała również, jak to jest się zakochać.
- Dziewczyny, powiedzcie mi - spojrzały na nią lekko zdziwione. - Jak to jest zakochać się? - spojrzała im w oczy. Pytanie niby bananalne, ale jak odpowiedzieć? To coś dobrego czy złego? Uszczęśliwiającego czy smucącego? Na te pytania ludzie mają różne odpowiedzi. Nie ma odpowiedzi złej, ani dobrej.
- Według mnie to jest dziwne uczucie, nigdy nie wiesz czy robisz źle, czy dobrze. Nie każdy ma szczęście w miłości, dlatego to nie jest zawsze takie fajne i słodkie jak się wydaje na filmach. -Wytłumaczyła Francesca. Mimo, że była zakochana na zabój, nie twierdziła, że miłość zawsze jest szczęśliwa, i najlepsza na świecie. Violetta była lekko zdziwiona odpowiedzią włoszki, wytłumaczyła jej chyba wszystko, co chciała wiedzieć.
- Czyli to nie jest najlepsza rzecz na świecie, tak? - powiedziała nadal wpatrując się uważnie w Fran.
- Dla niektórych to najlepsze uczucie, a dla niektórych, najgorsze, co może istnieć. Czyli dla mnie. - powiedziała z pełną świadomością. Nie była typem osoby, która zakochuje się na dzień, czy dwa, a później znajduje kogoś innego. Bardzo szybko przywiązywała się do osób, co nie zawsze wychodziło na dobre.
- Dobra, nie gadajmy już o tym. Pogadajmy o... - powiedziała Francesca, ale przerwała, bo zabrakło jej pomysłów - o tobie, Violu. Opowiedz mi coś o tobie - poprosiła.

            Siedziała w sali od muzyki i komponowała. Co z tego, że są wakacje, skoro ona uwielbiała muzykę, i tak naprawdę to tylko dla niej żyła ? Była godzina dziewiętnasta, a jej zachciało się grać. Miała wszystko, pieniądze, rodzinę, wszystko co chciała z wyjątkiem jednego - miłości. Grała twardą, niezależną, silną, dwulicową. Wszyscy ją za taką uważali, a tak naprawdę była tego przeciwieństwem. Krucha, wrażliwa, piękna. Blondynka miała wielkie serce, ale nikt o tym nie wiedział.

            Mała blondynka siedziała na ławce ze swoją koleżanką, obie w rękach trzymały lizaki. Ferro była ubrana w czerwoną sukienkę i czarne pantofelki, a jej koleżanka w różową spódniczkę, oraz białą bluzeczkę, na swoich małych stopkach miała również różowe butki. Mała Valeria wykorzystywała Ludmiłę, uważała się za najlepszą oraz najładniejszą. Gdy koleżanka blondynki zjadła jako pierwsza lizaka, położyła patyczek na czerwonej sukience Ferro.
- Wyrzuć to, ja idę na huśtawkę. - rzuciła i szybko pobiegła zająć tą lepszą huśtawkę, tą z oparciem. Ludmiła popatrzyła na patyczek, i chwyciła go w swoje małe rączki. Był cały obśliniony, aż Ferro zrobiło się lekko nie dobrze. Zrzuciła patyczek na trawę, i powróciła do konsumowania swojego lizaka. Podbiegła do niej matka i postawiła na ziemi.
- Ludmiła, co ty zrobiłaś? Nie wolno tak! Podnieś go, i wyrzuć do kosza. Dlaczego to zrobiłaś? Spójrz na Valerię. Dlaczego nie możesz być taka jak ona? Grzecznie spytała czy wyrzucisz za nią, a ty jak jakiś borciuch wyrzucasz na trawę! - powiedziała pani Ferro. Nie wiedziała jaka jest prawda, ponieważ siedziała na ławce oddalonej o kilka metrów od tej na której siedziała jej pasierbica(?). Mała zaczęła płakać. - Podnieś to. Bierz przykład z Vale. - powiedziała jej macocha i poszła do jednej ze swoich koleżanek.

            Pamiętała ten dzień dobrze, aż za dobrze. Od tamtego dnia, obiecała sobie, że będzie najlepsza, musi być najlepsza. Jej ojciec wciąż jest z tą kobietą, nie powiedziała tacie o tej sytuacji. Uznała, że skoro on jest z nią szczęśliwy, to ona nie chce tego zepsuć. Jej matka odeszła, nie kochała jej, nigdy. Nienawidzi jej, nawet nie chce jej poznać. Za bardzo ją skrzywdziła. Wiedziała o niej tylko, że miała blond włosy, tak jak ona sama. Z Valerią nie utrzymuje kontaktów, ponieważ ona wyjechała do Francji. Zacinęła oczy i potrząsnęła głową, aby się ocknąć. Do sali weszła Angie wraz z jakimś chłopakiem. 
- Ludmiło, przepraszam cię, ale musisz wyjść. Muszę nadrobić materiał z Federiciem. - powiedziała jak zwykle miłym tonem. Odłożyła gitarę i podeszła do chłopaka. Podała mu rękę, którą uścisnął z lekkim przerażeniem. Zupełnie nie wiedział, o co chodzi dziewczynie.
- Witaj, supernova jestem, gwiazda tej szkoły. - powiedziała swoim udawanym tonem. 
- Federico. - powiedział z uśmiechem. 
- A teraz zejdź mi z oczu. - powiedziała biorąc swoją kopertówkę. - Ludmiła wychodzi. - dodała wykonując swój gest.
- A co, jeśli nie pozwolę? - zapytał stawając przed blondynką. Spodobał jej się jego charakter, niby grzeczny, ale ma pazura. Jednak nie chciała, żeby tego poznał. Nie był tego godzien. 
- To będziesz miał problem. - powiedziała omijając go. Odwrócił się i prychnął. Drwił z ludzi, którzy uważają się za lepszych, bo są bogatsi.

            W salonie, czarnej skórzanej kanapie siedziały dziewczyny i popijały kakao, oglądały "Tytanic'a", ulubiony film Francesci.
- Ej, Cami, wiesz co. - westchnęła włoszka. Camila spojrzała zdziwiona na nią, nigdy jeszcze przyjaciółka nie przerywała oglądania filmu. - Chyba już mi się ten film znudził - powiedziała ze swoim akcentem.
- Tak. - krzyknęła Camila. Nienawidziła tego filmu, znosiła go tylko dla Francesci. Violetta przyglądała im się uważnie.
- Czy tak wygląda przyjaźń? - zastanawiała się. Uśmiechnęła się lekko do nich, nie chcąc, aby wyszła na jakiego dziwoląga.
- Witamy, witamy. - powiedzieli głośno chłopcy. ( Maxi, Marco, Dj, Seba )
- Yyyy. - wyjąkała zawstydzona Violetta. Przyjaciółki spojrzały na nią również zdziwione zjawieniem się chłopaków.
- Błagam, nie rozwalcie niczego. Mi idziemy się przebrać. - powiedziała Camila ciągnął przyjaciółkę oraz Violettę do swojego pokoju.
- Eeee, nie. To my idziemy. - powiedzieli i wyszli. Camila spojrzała na drzwi z pogardą, i walnęła się ręką w czoło. ~ Boże, jakie to są matoły ~ pomyślała.

***
Skończyłam pisać rozdział jakieś pięc minut temu, nie sprawdzałam go. 
Ale i tak wiem, że jest beznadziejny.
Pisałam go tak długo, że uwierzyć nie mogę! 
Dziękuje za komentarze pod poprzednim rozdziałem :)
Mam już napisany epilog, hahah.
Pewnie będę go przerabiała jakieś 12231 razy, ale miałam już na niego pomysł :D
KLIK, jeśli Ci się nudzi, i chcesz poczytać. Bardzo fajny, niedawno założony blog ;3




2 komentarze:

  1. Kornelio!
    Pisałam ci już, że uwielbiam twój styl pisania? Pewnie tak i to bardzo dużo razy, ale taka już jestem. (czyt: nieutalnetowana, głupia, itp.) Masz ogromny talent, co więcej pisać?
    Zapraszam do siebie na drugi rozdział:
    violetta-and-her-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, hej. <3 Sory, że dopiero dzisiaj komentuje, ale przeczytałam o wiele wcześniej. Zapomniałam dodać komentarza :D (głupia, głupia!) No, co do rozdziału świetny! Tyle, że masz mi połączyć Leonette! I o już! No ;D Może jutro dodam rozdział. German się dowiedział, że Viola śpiewa ! :o No to chyba tyle. Pisz do mnie na GG: 36313949. Buziaki, Tini ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy